Wsiadła do pociągu. Czekała ją daleka, kilkugodzinna podróż. Podróż do celu, który miał być zrealizowaniem jej marzeń i pragnień. Do celu, który miał dać jej awans i wysoką pozycję społeczną.
Na początku w przedziale była sama. Wyciągnęła laptop, położyła sobie na kolanach i zaczęła z wprawą klikać w klawiaturę. Nie zauważała kolejnych osób wchodzących do jej przedziału. Nie zauważyła również młodego mężczyzny, który zajął miejsce naprzeciwko i z ciekawością jej się przyglądał.
Była młodą, atrakcyjną kobietą. Jednak w jej twarzy było jakieś napięcie. Oczy, biegające szybko w jedną i drugą stronę ekranu, wyglądały na zmęczone. Zauważył na jej serdecznym palcu złotą obrączkę.
Jechała już dobre cztery godziny, a przed nią były kolejne cztery. Cały czas klikała w klawiaturę. Kiedy skończyła raport, przeczytała kilka rozdziałów książki o tym, jak „robić biznes”, potem posłuchała kliku zaległych podcastów i przeskrolowała Facebooka i Instagrama. Zrobiła też notatkę, jakie posty na social media musi zaplanować oraz czego musi się douczyć. Napisała jeszcze trzy bardzo pilne maile i wysłała mężowi listę zakupów do zrobienia oraz listę posiłków, które przygotowała na czas swojej nieobecności.
Nagle pociąg zahamował tak gwałtownie, że laptop prawie spadł jej z kolan. Złapała go w ostatnim momencie. Po raz pierwszy odkąd wsiadła do pociągu, podniosła głowę i rozejrzała się wokół. Zauważyła młodego mężczyznę, siedzącego naprzeciwko, który pomógł jej przytrzymać laptop. Spostrzegła przerażone płaczące dziecko i jego mamę, która próbowała go ukoić. A także wtuloną w siebie parę nie zważającą na to, że pociąg zahamował…
Odłożyła laptop. Podobnie jak inni pasażerowie wyszła powoli na korytarz i podeszła do drzwi pociągu. Z głośników dobył się głos konduktora: „Prosimy o zachowanie spokoju. Mamy małą awarię. Niestety musimy ją usunąć, aby ruszyć dalej. Planowany czas odjazdu 4 godziny.”
Spojrzała na zegarek. Wszystkie plany rozsypały się jak domek z kart. Nie zdąży na zaplanowane spotkanie biznesowe. To miał być projekt jej życia… Musi koniecznie zadzwonić, wytłumaczyć się… Spojrzała na telefon – brak zasięgu…
Poczuła ucisk w klatce piersiowej i ból w barkach. Zalazła ja fala gorąca. Czuła, że zaraz wybuchnie… „K***a!!!” – zaklęła w myślach. Co robić? Wdech-wydech-wdech-wydech – nieco się uspokoiła.
Wychyliła się przez drzwi. Stali w szczerym polu. Z jednej strony był las, z drugiej łąki porośnięte dmuchawcami. Wokół cisza, żadnych zabudowań, żywego człowieka. Niebo było błękitne, bezchmurne, przypominało jej niebo z Rodos… 15 lat temu to tę wsypę wybrali z mężem na cel swojej podróży poślubnej. Uśmiechnęła się na wspomnienie tamtego czasu. Kiedy ostatni raz byli gdzieś razem, sami, bez dzieci? Nie pamiętała… znowu poczuła dziwne ukłucie w klatce piersiowej…
Zamknęła oczy, wystawiła twarz do słońca i wzięła głęboki oddech. Powietrze pachniało sosnowym lasem… Oczy piekły – ile siedziała wpatrzona bez przerwy w ekran? Chyba za długo. Ciało mówiło o zmęczeniu. Postanowiła, że wyjdzie na zewnątrz. Kiedy chciała postawić krok, spostrzegła, że na nogach ma szpilki. To chyba niezbyt dobre buty do spacerowania po lesie i łące… „Dlaczego nie ściągnęłam ich w czasie jazdy?” Mięśnie łydek były napięte, stopy obolałe.
Postanowiła wrócić do przedziału, żeby wyciągnąć tenisówki. Była zapobiegliwa, więc spakowała je na wszelki wypadek. Wracając do przedziału, miała poczucie, że przez jej głowę przebiega tabun myśli: „Zawsze mam pecha. Mam już po projekcie. Co powiedzą szefowie? Wyleją mnie z pracy, a w najlepszym razie nie dostanę premii… Z czego opłacę kolejną ratę tego prestiżowego szkolenia, które kupiłam w ubiegłym miesiącu? W zasadzie to nie wiem, po co go kupiłam. Nawet jeszcze nie zdążyłam do niego zajrzeć. O matko! Zapomniałam zadzwonić do męża, że dzisiaj ma iść z najstarszym synem do ortodonty. Tak długo czekaliśmy na tę wizytę! Przepadnie…. Dlaczego nie ma tu tego cholernego zasięgu! Czy ja na pewno spakowałam te tenisówki?” Z tymi myślami doszła do przedziału. Próbowała sięgnąć po walizkę. Wtedy się zachwiała na swoich wysokich obcasach i prawie upadła. Na szczęście młody mężczyzna w porę ją podtrzymał. Poczuła, że jej policzki płoną czerwienią. Podziękowała po cichu pod nosem.
– Czy pomóc Pani zdjąć walizkę? – zapytał mężczyzna.
– Tak, poproszę… – odpowiedziała z dużą dozą ulgi.
Są! Wyciągnęła z dołu walizki tenisówki, a także sportową spódnicę i bawełnianą bluzkę. Poszła do toalety i przebrała się w bardziej adekwatny do sytuacji strój. Wróciła do przedziału, zabrała potrzebne rzeczy i zeszła powoli po schodach pociągu. Do odjazdu pozostały 3 godziny. „Boże, co ja w tej dziurze będę robić przez 3 godziny? Bez telefonu, dostępu do Internetu, sama…” Nagle wyrósł przed nią mężczyzna z przedziału.
– Czy będzie miała Pani coś przeciwko, jeśli przejdziemy się razem?
Nie, nie miała. Ostatnim czego teraz chciała, to zostać sama ze swoimi myślami.
Szli w milczeniu w stronę lasu. Nie pamiętała, kiedy ostatnio tak spacerowała, bez celu. Od przynajmniej dwunastu lat była w ciągłym biegu między domem, mężem, trójką dzieci, pracą, klubem fitness… Przygotowana zawsze na 100%, z zegarkiem i zsynchronizowanym kalendarzem. Nawet wyjścia na plac zabaw z dziećmi miała wpisane w rubryczki. Teraz czuła ciepły wiatr we włosach, promienie słońca na twarzy. Czuła każdy bolący mięsień i to jak z każdym krokiem coraz bardziej rozluźniają się obolałe mięśnie. Było to przyjemne uczucie.
– O czym Pani milczy? – pytanie mężczyzny wybiło ją z ciągu myśli.
– O życiu… – odpowiedziała z zamyśleniem.
– Opowie mi Pani o swoim życiu?
Z zaskoczeniem odkryła, że chce, tak bardzo chce komuś opowiedzieć. Opowiedzieć o ciągłym biegu; o zmęczeniu; o tym, że zgubiła swoje marzenia; o tym, że nie wie, czym interesują się jej dzieci; o tym, że już nie widzi w oczach męża tego blasku, który był, kiedy się w nim zakochiwała…
Płakała, mówiąc o smutkach, bezradności i samotności… I o lęku, i o złości….
Uśmiechała się z rozczuleniem, wspominając, jakie piękne oczy mają jej dzieci; o tym jak uwielbia, kiedy się do niej przytulają; o tym, czym jest dla niej miłość i że nie wyobraża sobie życia bez swojego męża… Mówiąc o ich wspólnym domu; o tym, jak dobierała dodatki, by czuć się w nim dobrze; o tym, jak kolejno pojawiały się w nim dzieci; o radościach dnia codziennego…
Mężczyzna słyszał w jej głosie nostalgię, kiedy opowiadała o marzeniach, zdeponowanych głęboko na dnie serca; o wartościach; o zgubionej wierze i nadziei, o tęsknotach… oraz pewność i zdeterminowanie, kiedy mówiła, że nie lubi fitnessu, ale kocha czytać romantyczne książki i oglądać komedie; o tym, że dawno nie patrzyła w gwiazdy, a chciałaby bardzo; o potrzebie sensu, spokoju, wewnętrznego ładu i łatwości… i o tym, że w zasadzie to tę robotę w korpo rzuciłaby w cholerę i założyła coś własnego…
– Dlaczego ten świat tak pędzi? Czy nie może się zatrzymać? – zakończyła swoją opowieść pytaniem skierowanym do mężczyzny, który słuchał ją w pełnym skupienia milczeniu…
– To nie świat pędzi… To Ty tak biegniesz. Ale możesz się zatrzymać – jeśli chcesz… Dzisiaj usterka zatrzymała nasz pociąg, ale pociągiem swojego życia kierujesz Ty sama. Możesz przyspieszyć, możesz zwolnić, możesz zatrzymać się na wybranych stacjach albo przemknąć przez nie… Ty decydujesz. Przecież Ty to wiesz….
Uśmiechnęła się do siebie. Tak, już wiedziała, czego chce i potrzebuje. Wzięła głęboki oddech i popatrzyła na zachodzące słońce.
Pociąg powoli ruszał. Parzyła w okno, jak wiatr rozwiewa dmuchawce. Spojrzała na mężczyznę z naprzeciwka i uśmiechnęła się szczerze. W twarzy nie było widać już napięcia, w oczach był blask. Z rozczuleniem patrzyła na dziecko śpiące spokojnie w ramionach swojej mamy i na parę, która patrzyła sobie w oczy. I słuchała ciszy.
Telefon wyciągnęła dopiero, kiedy dotarła do celu podróży. Była noc. Na wyświetlaczu zobaczyła kilkadziesiąt nieodebranych połączeń i wiadomości: z pracy, od rodziców, od męża, od dzieci, od przyjaciółki i od ortodonty. Wykręciła numer do męża i powiedziała:
„Kochanie, weź rano dzieciaki i przyjedź! Morze szumi cudownie. Dawno nie widziałam tylu gwiazd”.
- Jeżeli masz poczucie, że pociąg Twojego życia pędzi.
- Jeżeli masz potrzebę, by zwolnić, a może zupełnie zatrzymać się na kilka minut.
- Jeżeli masz czasami takie marzenie, żeby chłonąć życie pełną piersią.
- Jeżeli chciał(a)byś być w uważności w tym, co Cię otacza i czego doświadczasz.
- Jeżeli zależy Ci na tym, by lepiej poznać siebie, to co jest dla Ciebie ważne, co Cię wspiera, co lubisz.
Dołącz do kursu online #uważneżycie żyj tu i teraz! 🙂 KLIKNIJ TUTAJ
„Bo życie po to jest, aby pożyć!”
Dziękuję wielu ważnym dla mnie Osobom za wsparcie, wiarę i motywację – przede wszystkim mojemu Mężowi i moim dzieciom, dla których i z którymi chcę żyć tu i teraz!
Monika